poniedziałek, 13 lipca 2015

Taka rozmowa

Ja: Nataniel, a co ty lubisz robić z mamą?
Nat: Lubię z mamą chodzić do sklepu po zabawki... yyyyy...i do sklepu po ....yyyy.... po buty. Lubię mamie dawać buziaki i ....yyyyy... i przytulać się lubię...

Ostatnio mamy kryzys. Nie możemy się dogadać. Mama jest zła, bo mama czegoś wymaga, bo mama daje karę. Mama jest zła, bo mama nie chce, by Nataniel był niegrzecznym chłopcem. Nataniel zaś chce być niegrzeczny i nie chce mieć kary. Widzę, że jest pobudzony, że w swoim szaleństwie chyba nie do końca kontroluje to co i jak robi. Wizyta kuzynek i przebywanie ciągle poza domem nie sprzyja jego wyciszeniu. Czasem mam wrażenie, że wołałby, żeby mama w ogóle zniknęła mu z oczu, bo wtedy mógłby żyć w świecie bez zakazów. Boli mnie serce, jak widzę jego ignorancję, jak muszę podnieść głos, bo sto razy powiedzenie czegoś, to za mało, żeby posłuchał. Cieszę się, że niedługo wyjedziemy na pewien czas do Warszawy, a potem nad morze. Czuję, że potrzebuje czasu by był tylko z rodzicami, w obcym środowisku, gdzie nie czuje się tak pewnie. Mam nadzieję, ze to chwilowy bunt, że Nat testuje granice, że się zaraz uspokoi i wróci mój kochany synek. I mam wielką nadzieję, że to co powiedział, to prawda. Że naprawdę lubi się przytulać do mamy. Buziaki też mogłyby się okazać prawdą. Nie mam wątpliwości tylko co do kupowania zabawek...i butów...z bajkowymi bohaterami ;)

Niedawno był taki malutki, i mama to był cały jego świat. Dziś widać, jak stara się być odrębną jednostką. Jak walczy o swoją niezależność. Może i ja muszę mu jej więcej dać...

poniedziałek, 6 lipca 2015

Wakacje

Minął tydzień wakacji. 26 czerwca razem z koleżanką pożegnałyśmy  naszą "starą" trzecią klasę. Ostatni raz spotkaliśmy się wszyscy razem w jednej sali. Dzieci ostatni raz zajęły "swoje" miejsca w ławce. Były świadectwa, brawa, kwiaty i nawet kilka łez. To był grzeczna, fajna klasa. Od września czekają na nas nowe wyzwania, nowe dzieci i ich rodzice. Nowy podręcznik też na nas czeka ;) Ale zanim to nastąpi to delektuję się wyłączonym budzikiem.



Szybko minęło to pół roku. Dopiero był styczeń i musiałam wrócić do pracy. Bałam się myśleć o powrocie. Bałam się tego, jak wstać o 6 rano po nieprzespanych nocach i tego jak wyszykować dwoje dzieci i się nigdzie nie spóźnić. Kiedy posprzątać, ugotować, uprać? Wydłużyły się dni, wzrosła temperatura, a nam jakoś udało się przywyknąć do nowej rzeczywistości. Przyznaję jednak, że 26 czerwca to był dzień Wielkiej Ulgi... nie muszę się spieszyć, nie trzeba wyskakiwać z łóżka na dźwięk budzika, można chodzić w piżamie ile się tylko podoba. Wakacje to zdecydowanie najlepsza część roku, nawet wtedy, kiedy siedzi się w domu. W planie mamy wyjazd do Warszawy, pobyt nad morzem i sprzątanie. Tylko jakoś za to ostatnie nie mogę się ciągle zabrać. No cóż...mam czas. Niestety bałagan nie zając, nie ucieknie, a szkoda ;)

Tymczasem dzieci korzystają z pogody i szaleją na podwórku.